Orkiestra z Bambergu pokazała swoją świetność Federico Monjeau
W ramach trasy koncertowej po Ameryce Południowej, zorganizowanej przez pracowite stowarzyszenie Mozarteum w Argentynie (Mozarteum Argenitino), orkiestra Filharmonii Bamberg dyrygowana przez polskiego mistrza Witold Rowickiego, zadebiutowała w Teatrze Opera.
Początki tej Orkiestry naznaczone były przez nieprzewidziane okoliczności Europy powojennej. W 1945 roku liczna grupa filharmoników niemieckich w Pradze wyemigrowała przymusowo do niewielkiej miejscowości niemieckiej Bamberg leżącej w regionie Frankonia, gdzie osiągnęła wystarczającą stabilizację, aby wreszcie wykonywać cykliczną działalność muzyczną. Czterdzieści lat, które minęły od owych czasów, zamazały ślady tamtej oryginalnej formacji, jednakże do dnia dzisiejszego przetrwało delikatne i zrównoważone brzmienie, uzyskane już na swych pierwszych występach w małym lokalnym kościółku, utrzymywane przez pamiętne trasy objazdowe po najważniejszych stolicach europejskich pod batutą muzyków, takich jak m.in.: Paul Hindemith, Antal Dorami, Igor Markevitch czy George Solti.
Pierwszy cykl koncertów w tej miejscowości był poświęcony dwóm, bardzo różniącym się od siebie formom symfonicznym, tj. XXXV Symfonii D-dur KV 385, zwanej Haffnerowską, skomponowanej przez Mozarta oraz VII Symfonii E-dur skomponowanej przez Antona Brucknera.
Pierwsze z tych dzieł w pierwotnym zamyśle miało być serenadą składającą się z sześciu części, którą Mozart miał zadedykować Isabel Haffner. Niedługo po napisaniu partytury, w 1783 roku, autor zdecydował się ją przekształcić według modelu symfonii czteroczęściowej (został usunięty marsz wprowadzający i jeden z menuetów). Ze znacznie rozszerzonym składem orkiestry. Symfonia miała swą premierę w Wiedniu tego samego roku. Uroczysty i tkliwy charakter towarzyszący pierwszej koncepcji utworu, pozostał również w drugiej jego wersu, wraz z ostatnimi odkryciami, jakich dokonał Mozart na temat wczesnego baroku niemieckiego, wyrażonymi w pewnej surowej i transparentnej konstrukcji polifonicznej, która wystawiła na próbę rzadko spotykaną sprawność i wyrafinowanie dźwięków Orkiestry z Bambergu.
Jednakże, jeśli transparentność wspomnianego utworu została nadana poprzez samego ducha Mozarta, jeszcze większą umiejętnością symfoniczną należało się wykazać w wykonaniu takim, jaki zaprezentowali muzycy z Bambergu w VII Symfonii autorstwa Austriaka Antona Brucknera, napisanej w 1883 roku pod wpływem twórczości Wagnera i cierpienia z powodu jego niedawnej śmierci.
Wszystkie symfonie autorstwa Brucknera zachowują wyróżniającą się cechę, jaką jest przywiązywanie wagi do ogromnych rozmiarów. Już Brahms określał je, jako „gigantyczne tasiemce”. Wspomniana VII Symfonia jest prawdopodobnie najpiękniejszym z tych „tasiemców”, które w rzeczywistości nie są niczym innym jak zwartym szeregiem głębokich medytacji religijnego Brucknera.
Buenos Aires już poznało wspaniałe wersje tejże symfonii, dwie spośród nich to ta z czasów Richarda Straussa z Filharmonią Wiedeńską w 1923 roku oraz inna wersja tej samej orkiestry z 1965 roku, którą dyrygował wtedy Karl Böhm. Niemniej jednak, jest niezwykle trudno wyobrazić sobie piękniejsze wykonanie jak te przedstawione przez Witolda Rowickiego i muzyków z Bamberg.